niedziela, 9 lutego 2014

Part 5.

Jej skulona na ławce sylwetka była widoczna tylko i wyłącznie dzięki światłu, które dawała podświetlana na zimny biały kolor fontanna. Jej długie brązowe włosy rozwiewał na wszystkie strony wiatr. Wcześniej próbowała je odgarniać, gdyż wpadały na  jej twarz, ale gdy po którymś z kolei razie nie dłużej niż sekundę później ponownie rozwiewał je wiatr, przestała zwracać na nie uwagę. Nie płakała. Jej policzki zdążyły już całkowicie wyschnąć, a jedynym śladem po łzach został rozmazany tusz, o którym zdawało się, że nie pomyślała. Patrzyła pustym wzrokiem na stojącą w bezruchu wodę w fontannie, gdyż w nocy była wyłączona. W jej pobliżu nie było żywego ducha, a jedynymi dźwiękami, które słyszała były odgłosy silników jeżdżących nieopodal samochodów.
Cassandra w obecnej chwili nie czuła nic. Wraz z dotarciem do parku wszystko wyleciało jej z głowy. Nie mogła powiedzieć, ze jej się to nie podobało. Chwila oddechu od wszystkiego była czymś o czym w tamtej chwili marzyła. Ku jej zdziwieniu nie czuła strachu, będąc sama w parku, gdy jest ciemno, ale najprawdopodobniej działo się tak, gdyż wszystko było jej obojętne. Nawet nie myślała o tym, że ktoś mógłby ją okraść, pobić czy nawet zgwałcić. Myślała tylko o spokoju panującym w parku do chwili, gdy usłyszała za sobą dziwny dźwięk. Jej mięśnie napięły się, oddech nagle przyspieszył, a ręce zaczęły się pocić. Dokładnie nasłuchiwała, a gdy stwierdziła, że próbująca zakraść się osoba nie może być dalek niż dwa metry od niej, wstała szybko i, odwróciwszy się, stanęła w dziwnej pozycji podobnej do tej w której stają gotowi do walki ninja. Nie patrząc na twarz człowieka, kopnęła, kierując nogę w piszczel przeciwnika. 
- Au! - Krzyknął znajomy jej głos. - Gdybym wiedział, ze chciałaś mnie tutaj, żeby mi dołożyć, to dokładnie zastanowiłbym się nad tym, czy przyjść.
- O Boże, Harry to ty! Przepraszam, ja nie chciałam. Myślałam, że jesteś jakimś gwałcicielem albo coś i to dlatego.. Ja, przepraszam, ale ze mnie idiotka - mówiła szybko podenerwowana i zażenowana ze swojej głupoty. Na jej policzkach pojawiły się czerwone rumieńce. - Nic ci się nie stało?
- Nie, już wszystko w porządku - powiedział, po czym szeroko się uśmiechnął, ukazując dwa wgłębienia w policzkach. - Gdybym wiedział, że masz tyle siły, zatrudniłbym cię jako mojego ochroniarza.
Na jego słowa symbolicznie uderzyła go w ramię, robiąc mu tak zwaną mukę.
- Bardzo śmieszne. Nawet nie wiesz jak mi głupio. - powiedziała, spuszczając głowę, żeby zakryć rumieńce, które pojawiły się na jej twarzy, i ukryć zażenowanie. Po chwili jednak odgarnęła ruchem głowy włosy i się uśmiechnęła. - Z drugiej strony zasłużyłeś sobie na to.
- O, bardzo ciekawe.
- Nieprawdaż? Mogłeś nie zakradać się od tyłu jak jakiś.. no nie wiem, przestraszyłeś mnie - powiedziała, wzruszając ramionami. Puściła do Harry'ego oczko, po czym odwróciła się i usiadła na ławce, z której niedawno wstała. Podkuliła nogi pod brodę i ze spokojem wpatrywała się w fontannę, natomiast Harry wciąż stał w miejscu, nie wiedząc, co powinien zrobić, i kołysząc się na piętach, przygryzł wargę. 
- Siadaj - powiedziała, starając się zabrzmieć jak najweselej potrafiła, ale niestety wyszło jej to nie najlepiej. Harry posłusznie zajął miejsce obok niej, siadając na drugim końcu ławki.
- Nie gryzę - rzekła, po czym się uśmiechnęła. Nie lubiła początków znajomości, tej niezręczności i niepewności w robieniu czegokolwiek. Czując na sobie wzrok bruneta, spojrzała na niego, a on natychmiast spuścił głowę. - Emm..Mam coś na twarzy?
Pokiwał przecząco głowo, po czym spojrzał na Cassandrę.
- Cassie, czy coś się wcześniej wydarzyło? - zapytał zmartwionym głosem, nie chcąc wyjść na nachalnego. Nie wiedział, czego ma się spodziewać, gdy przeczytał smsa od niej, a teraz gdy dostrzegł ślady rozmazanego tuszu zmartwił się jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Nie chcę o tym rozmawiać, ale cieszę się, że przyjechałeś - powiedziała, po czym delikatnie się uśmiechnęła i odwróciła głowę z powrotem w kierunku fontanny. - Dobrze jest mieć towarzystwo.
Siedzieli kilka minut w ciszy, wpatrując się w wodę w fontannie, obydwoje zatraceni w swoich myślach. Nie potrzebowali słów. Wystarczyła im wzajemna obecność, żeby czuli się dobrze, chociaż nie do końca byli tego świadomi.
- Wiesz, co? Nie będziemy tutaj tak siedzieć. Idziemy na gorącą herbatę - powiedział Harry, wstając z ławki i wkładając ręce do kieszeni płaszcza.
- Nie wiem, czy powinnam pokazywać się w takim stanie ludziom- odpowiedziała po chwili zastanowienia, uświadomiwszy sobie o śladach tuszu na policzkach, i, wskazując dłonią na swoje policzki, uniosła delikatnie brwi.
- Poczekaj, mam gdzieś tutaj chusteczki - rzekł Harry, sprawdzając zawartość swoich kieszeni. - O, tutaj są!
Cassie wzięła chusteczkę, którą podał jej chłopak, i, uśmiechnąwszy, podziękowała niemo. Wytarła policzki najdokładniej, jak potrafiła. 
- Chodź - powiedział zachęcająco Harry, uśmiechając się i wyciągając jedną dłoń do Cassie, chcąc pomóc jej wstać. Chwyciła jego dłoń z bijącym mocno sercem i z pomocą chłopaka wstała z ławki, stając naprzeciwko niego. 
- To idziemy - rzekła, uśmiechając się, po czym wyminęła Harry'ego. - Idziesz?
- Idę - zaśmiawszy się, odpowiedział, doganiając dziewczynę. 
- To gdzie się kierujemy? - zapytała, spoglądając kątem oka na idącego obok niej chłopaka. 
Harry przeczesał ręką włosy, po czym podwinął lewy rękaw płaszcza, aby spojrzeć na zegarek.
- Biorąc pod uwagę godzinę, myślę, że powinniśmy pójść do McDonald's - powiedział i uśmiechnął się, zwróciwszy głowę w kierunku Cass.
- Jestem za!
                                                                            ***
Mimo dość późnej pory, a mianowicie dochodzącej już dwudziestej czwartej, McDonald's znajdujący się na poboczach miasta nie świecił pustkami, ale na szczęście znalezienie wolnego stolika nie było czymś niemożliwym. Harry i Cassie wybrali stolik znajdujący się przy szybie, przez którą widoczna była przechodząca obok ulica.  
- Nie wydaje ci się dziwne, że do tej pory nikt do ciebie nie podszedł? Właściwie cieszę się z tego, ale spodziewałam się, że gdy tutaj wejdziemy, nastolatki się na ciebie rzucą - powiedziała Cassie, trzymając w dłoniach kubek z gorącą herbatą.
- Na szczęście o tej porze nie ma tutaj nastolatków, a co najważniejsze żadnych papparazzich. Nie mówię, że nie cieszę się, gdy fani do mnie podchodzą, ale czasami chcę mieć trochę prywatności jak każdy człowiek - odpowiedział, posyłając delikatny uśmiech w stronę siedzącej naprzeciwko niego dziewczyny. 
- Tęsknisz za Holmes Chapel? - zapytała z czystej ciekawości, myśląc o swoim rodzinnym mieście.
- Oczywiście, że tak. Londyn to wspaniałe miasto, kocham je, ale w moim sercu zawsze będzie Holmes Chapel - odpowiedział, odkładając już pusty kubek po herbacie. - Ty za pewne tęsknisz za Brighton? 
- Zależy pod jakim względem - pomyślała, ale w odpowiedzi na pytanie Harry'ego tylko pokiwała głową. Brunet wyczuł, że przeszłość to coś, o czym Cassie nie chce rozmawiać, dlatego postanowił nie zadawać na ten temat pytań. Jednak po chwili ciszy odezwała się Cassie.
-Tęsknię, ale niekoniecznie chciałabym tam wrócić. To miasto przypomina mi gorsze chwile, nie mówię, że tych dobrych nie, ale nie wiem, czy potrafiłabym tam teraz mieszkać - rzekła, skupiając wzrok na parującej herbacie w kubku, który trzymała. - Zresztą nieważne.
Machnęła lekceważąco dłonią, po czym się uśmiechnęła, widząc nieco smutną twarz Harry'ego. Miała nadzieję, że ten mały gest spowoduję, że chłopak pomyśli, że nie ma czymś się przejmować. 
Ciekawa, która jest obecnie godzina, Cassie wyciągnęła z kieszeni dżinsowej kurtki telefon i, zauważywszy jak zrobiło się późno, otworzyła szeroko oczy. Chwytając leżącą obok niej na sofie kurtkę, wstała szybko i, skończywszy pić herbatę, odłożyła pusty kubek na stolik. 
- Harry, przepraszam, muszę już iść. Pamiętaj, że jestem winna ci herbatę- mówiła, zakładając na siebie dżinsową kurtkę. - Nie musisz mnie odwozić, poradzę sobie sama. Dziękuję za wszystko, pa! - powiedziawszy to, uśmiechnęła się i, nie czekając na odpowiedź Harry'ego, wyszła pośpiesznie z lokalu.
- Polecam się na przyszłość - powiedział do siebie Harry, po czym oparł się plecami o sofę i, uśmiechnąwszy się, przeniósł wzrok na ulicę znajdującą się za oknem.
__________________________________
Mam nadzieję, że uda mi się w miarę szybko dodać nowy rozdział. Niestety w tym tygodniu ciężko mi go będzie napisać, gdyż mam trochę do nadrobienia w szkole, bo w tym tygodniu chodziłam na konkursy. 
Chyba nie obrazicie się na mnie, co? 
Jak podobało się wam spotkanie Cassie i Harry'ego? 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 
:)





7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny! Czekam na następny! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooohh;) Swietny rozdział;) Kochany Harry ;D Dobrze, że się razem spotkali, myslę, że w krótce będą mieć do siebie zaufanie;) Cieszę się, że dogadują się 'bez słów' ;)
    Czekam na kolejny G-E-N-I-A-L-N-Y rozdział;)) a wiem, że taki będzie xdd
    Pozdrawiam i życzę weny @Best_faan_ever
    P.S Powodzenia na konkursach ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział, czekam na kolejne @Truskawkaaxd

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że z czasem Cassie bardziej otworzy się na Harrego i będzie mogła mu się zwierzyć.. :>
    Myślę, że Styles pomoże Cassandrze poradzić sobie z jej problemami. Czekam na rozwinięcie tej znajomości.
    Pozdrawiam.x
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń
  5. super<33 czekam na kolejne:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział!
    Oh, Cass, a jakby ktoś cię zgwałcił? Taka ładna dziewczyna nie może siedzieć sama w parku! :D
    Harry jak zawsze dobroduszny. :)
    Uwielbiam go takiego!
    Ale mimo wszystko brakuje mi tego pazura. Przyzwyczaiłam się do bad Harry'ego i to chyba dlatego. XD
    Rozdział dodany bardzo szybko! Oczywiście cieszę się z tego. :3

    No nic, czekam na kolejny rozdział kochanie. :3
    Życzę jak najwięcej weny!
    @CookieHarrys xx

    +A właśnie mi się przypomniało, Cass pyta się czy Harry tęskni za Holmes Chapel. A skąd ona wie, że on tam mieszkał? O.o Chyba, że wcześniej było, a ja nie zauważyłam. Jak tak to przepraszam. :)

    Zapraszam również na Spis Opowiadań o One Direction, którego jestem administratorką: http://spis1d.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń